Bye bye, America!

Dziś wylatujemy do Londynu. Kończy się nasza wyprawa po Ameryce Północnej. Ogarnięci wielką nostalgią, planujemy już kolejny kontynent do zwiedzenia w ramach naszej rodzinnej podróży dookoła świata. Może będzie to Australia, może Azja. Na 2017 rok.   Czytaj dalej Bye bye, America!

Metropolitan Museum, kostium Chanel wydrukowany w 3-D

Dawno, dawno temu legendarny kostium Chanel szyto. Dziś drukuje się go laserowo w 3-D. Zobaczyłam, podziwiałam. Nie udało mi się jednak zajrzeć pod spód, żeby sprawdzić, czy jest podszewka czy też nie. Bo jeśli nie ma, może uwierać. Klasyczny proces wymagał szycia na maszynie, uplecenia ręcznie wełnianych wykończeń, wszycia niewidocznego łańcuszka, żeby kostium odpowiednio się układał. Ten piękny komplet dom mody Chanel produkuje z powodzeniem … Czytaj dalej Metropolitan Museum, kostium Chanel wydrukowany w 3-D

Nowy Jork, chaos z dziećmi

Popełniliśmy kilka błędów dokładnie takich samych jak trzy lata temu. Dlatego tym razem zapiszę sobie, co się sprawdza, a co nie. Czas przestać się spóźniać godzinę na umówione spotkania i unikać scen histerii dziecięcej w miejscach publicznych. KOMUNIKACJA – jedzie się zawsze dłużej, niż by się wydawało. Najlepiej doliczyć z góry godzinę. Taksówki poruszają się niezwykle wolno, korek panuje 24 godziny na dobę. Na pociechę … Czytaj dalej Nowy Jork, chaos z dziećmi

Statua Wolności – największy manekin świata

Moja córka kocha manekiny. Dokładnie jak Pippi Lansgstrump, która z tak wielkim entuzjazmem potrząsała ręką manekina, że ręka odpadła i trzeba ją było wykupić za złotą monetę. Helena wita się ze sztywnymi damami w każdym sklepie, bawi się z nimi, wydaje rozkazy i narzeka, gdy się jej nie słuchają. Z daleka wypatruje też figurki przed sklepami: w szczególności Indian, kowbojów i niedźwiedzie. Nie przepuści, każdą … Czytaj dalej Statua Wolności – największy manekin świata

Podwodny deser z Groton

Nie mogłam wyciągnąć Heleny z muzeum łodzi podwodnych w Groton. Na pomoc przyszedł nam muzealny sklepik, a w nim foremki do czekoladek w kształcie… łodzi podwodnych. Wieczorem zajechaliśmy do naszego nowego domu na Brooklynie, wyciągnęliśmy foremki, wtopiliśmy czekoladę. Zakomponowaliśmy z pomocą borówek amerykańskich scenę p.t. głębiny morskie i zjedliśmy ją ze smakiem na cześć podwodnych kucharzy, którzy ponoć najlepiej gotowali z całej amerykańskiej armii. Wystarczy … Czytaj dalej Podwodny deser z Groton

Atlantyk, podwodny świat

Nie powiem, żebyśmy nie zauważyły z moją siostrą mundurów przystojniaków spacerujących po Atlantyckim porcie Mystic. Zauważyły i skomentowały. Mundury niby to marynarki wojennej, ale w kolorze błota. Zażartowały nawet bezmyślnie, że to marynarka rzeczna, bo Mystic leży nad rzeką, niezwykłej zresztą urody. Żarty się skończyły, gdy dojechałyśmy do pobliskiego Groton i zobaczyłyśmy na własne oczy tutejszą jednostkę wojskową. Ogromną, pełną umięśnionych żołnierzy ćwiczących brzuszki na … Czytaj dalej Atlantyk, podwodny świat

Boston. Przedszkole taty zwane MIT

Nie zmyślałam specjalnie, tak po prostu wyszło. Helena zrozumiała, że Massachussets Institute of Technology to nie uniwersytet taty tylko przedszkole taty. I właściwie tylko z powodu tego nieporozumienia wykazała zainteresowanie dla gmachu bliskiego sercu Tomaso, który spędził w nim dwa lata (bynajmniej nie w wieku przedszkolnym). Gdy przejeżdżaliśmy wzruszeni przed MIT, zmęczeni całodzienną podróżą, Helena podniosła krzyk, że nie odjeżdżamy, ona CHCE ZOBACZYĆ PRZEDSZKOLE TATY. Parkujemy, … Czytaj dalej Boston. Przedszkole taty zwane MIT

John, we are tourists.

No i mamy. Zjedliśmy kolację w obracającej się w kółko restauracji na wieży CN w Toronto a teraz oglądamy Niagarę z dwudziestego siódmego piętra hotelu, po spacerze w dzikim tłumie turystów. A John proponował inne opcje: niszowe, oryginalne, dla miejscowych. Aż w końcu zrozumiał, że chcemy tego, czego chce milion turystów, bo – przyznajmy się – WE ARE TOURISTS. I bardzo nam to pasuje. Czytaj dalej John, we are tourists.

Wysepka na Wielkich Jeziorach

Spotykamy Johna przed Tim Hortons. Tim Hortons to nie jakiś tam bar, tu w Kanadzie Tim Hortons to punkt odniesienia, to instytucja. Jeśli się już gdzieś spotykać, to tu. Nie trzeba nawet wchodzić do środka, chodzi tylko o okazanie szacunku.Wsiadamy na łódkę Johna i już po chwili mkniemy wodami zatoki Georgian Bay na jeziorze Huron. Tutejsze widoki przypominają Mazury, choć wiemy, że gdybyśmy wypłynęli na … Czytaj dalej Wysepka na Wielkich Jeziorach

Wildlife in Alaska

Alaska to najdziksze miejsce, w jakim byłam. Na każdego mieszkańca przypada 6 niedźwiedzi. Przy każdym wejściu do puszczy trzeba się zarejestrować i powtórzyć na szybko reguły zachowania w przypadku spotkania z niedźwiedziem brunatnym oraz czarnym. A warto poświęcić temu chwilę, bo czarnego należy zakrzyczeć i zdominować, a przed brunatnym udawać, że cię nie ma. Gdy czarny podejdzie, skopać go i walczyć. Gdy podejdzie brunatny, położyć … Czytaj dalej Wildlife in Alaska