Na ranczo

  Uwielbiam ten moment w podróży, gdy łapie się rytm. Zamiast konkretnych planów i rezerwacji przestawiam się na nowy styl. Chodzą mi po głowie jakieś obrazy, na przykład zakurzonego ranczo w palącym słońcu, tupiących koni, krążących much i jastrzębi. Ale nie googluję żadnego skansenu czy agroturystyki, tylko idę do cukierni przy szosie CA 120. Spory tam ruch. Posiedzimy, posłuchamy ludzi, pogadamy, coś się wydarzy. Faktycznie, … Czytaj dalej Na ranczo

Zuma beach

Kamper ciągle nas zaskakuje. Niby zamknięci w puszce, a mamy taki niezwykły kontakt z otaczającym nas światem. Kilka dni temu siedzieliśmy przy drugim śniadaniu na parkingu przy plaży Zuma. Chrupiemy krakersy, coś tam popijamy. Przez okno zerkamy na piasek i ocean. Powoli schodzą się ludzie, ratownicy niczym z serialu Baywatch ustawiają się na pozycji, rangersi objeżdżają okolicę terenowymi Toyotami. I nagle nie wierzę własnym oczom. … Czytaj dalej Zuma beach

Wycieczka w góry. Sekwoje.

Gdziekolwiek byśmy nie przebywali, wiedziemy zwykłe codzienne życie rodzinne. Ząbkowanie, gotowanie, pranie, bajeczka, zdarte kolano. Codzienne wyzwania dla małych i dużych. Wczoraj przyszło nam przejść próbę zdartych butów, a tym samym rozpocząć z rodziną kolejny etap życia: etap wspólnych wycieczek górskich. Helena przeszła na własnych nogach. Amalia okazała się trudniejsza do ukierunkowania, w końcu ma dopiero półtora roku. Nieco jej i sobie pomogliśmy. Wybraliśmy się … Czytaj dalej Wycieczka w góry. Sekwoje.

Na dzikim zachodzie

Gdy mój dziadek wrócił w wieku 75 lat z podróży po Ameryce powiedział, że największe wrażenie zrobił na nim sedes. Amerykański sedes, który jest pełen wody, odwrotnie do naszego, niemal suchego. Zgadzam się z dziadkiem: w podróży najfajniejsze są takie odkrycia. Nie Statua Wolności na żywo tylko to, czego nie ma w przewodnikach, podręczniku geografii ani w filmie. Podróżne smaczki. Jadąc do Ameryki dziadek spodziewał … Czytaj dalej Na dzikim zachodzie

On the road

Od trzech dni jedziemy na północ wzdłuż wybrzeża Kalifornii. Środek lokomocji: RV. Innymi słowy: kamper. Po raz pierwszy w życiu. Jeśli można żyć pełnią życia, to czy istnieje także pełnia wakacji? Wewnątrz naszego RV mówi się, że tak. Pierwsze 20 mil zajęło nam dwie godziny, może trzy. To ciężarówka. Wszystko trzeszczy, podskakuje, nic nie widać, trudno ruszyć i zahamować, a zmiana pasu grozi atakiem histerii. … Czytaj dalej On the road

Z wizytą u Walta Disneya

Do ostatniej chwili przekonana, że jadę do Disneylandu wyłącznie jako taksówkarz, z ambitnym planem turystycznym wobec Los Angeles, z zamiarem poświęcenia się zakupom i pakowaniu na kolejny etap podróży… wjechałam na ulicę Disneyland Drive i przepadłam. Dziesięć godzin później wychodziłam z bajkowego parku rozrywki zakochana w Ameryce po uszy. Tak dobrze nie bawiłam się od lat. Moja starsza córka zamiast chodzić, skacze z radości. Młodsza … Czytaj dalej Z wizytą u Walta Disneya

Skąd się biorą śmiechy?

Zawsze miałam problem ze śmiechami podkładanymi pod seriale amerykańskie. Niby mnie denerwowały, wydawały się sztuczne. Ale koniec końców rozśmieszały mnie, wzbudzając tym samym wielką sympatię do przygód bohaterów. Dziś nareszcie rozwiązałam zagadkę śmiechów podczas wizyty w wytwórni Warner Brothers w Hollywood: śmiechy rozśmieszają, bo są autentyczne. Podczas kręcenia odcinka serialu takiego jak legendarny F.R.I.E.N.D.S. Warner Bros zaprasza na widownię publiczność fanów. Na planie odbywają się … Czytaj dalej Skąd się biorą śmiechy?

Były sobie Ameryki

Do wyjazdu zostało zaledwie sześć dni. Udajemy, że nic się nie dzieje, spędzamy wieczory na kanapie, oglądając filmy i czytając gazety. Tymczasem za kanapą schowaliśmy gotowe do drogi walizki, a na ekranie też króluje Ameryka. Jesteśmy na etapie trzeciej z sześciu płyt serii edukacyjnej Były sobie Ameryki. Nie jest aż tak szalona jak kultowy serial o ciele człowieka Było sobie życie, ale w naszej sytuacji … Czytaj dalej Były sobie Ameryki