Tilicas, adwentowe ciasteczka bez cukru

Idzie adwent, próbuję skompletować zestaw niesłodkich słodyczy na święta. Na Sardynii rzadko kto używa cukru. Mają doskonały miód, gęsty sok winogronowy Saba i bakalie. To wystarczy. Odwiedza nas sardyńska przyjaciółka o pobożnym imieniu Maria Pia. Zakasujemy rękawy, wyciągamy wałki i do roboty! Maria Pia ostrzega: sytuacja wymaga cierpliwości, ciasto chętnie się łamie zamiast giąć w wesołe kształty. SKŁADNIKI: ciasto 200 g mąki krupczatki letnia woda … Czytaj dalej Tilicas, adwentowe ciasteczka bez cukru

Owsianka z whisky

Jerry już wieczorem zapowiedział wyjątkowe śniadanie na następny dzień. Myślałam, że to żart. Ale gdzie tam!  No i mamy przepis na świąteczne śniadanie (prawie zdrowe). SKLADNIKI (na 1 osobę): garść płatków owsianych szklanka wody szczypta soli 2 łyżki śmietanki łyżka cukru pudru łyżeczka whisky brązowy cukier PRZYGOTOWANIE: zagotować wodę w garnku z grubym dnem wsypać płatki i sól gotować na małym ogniu 10 minut, mieszając … Czytaj dalej Owsianka z whisky

Dolina Nilu. Rybie ogony i złote lalki.

Pod wieczór wybraliśmy się na przejażdżkę po pustyni. Czarne niebo, miliony gwiazd i coraz dalsze światła, dochodzące z doliny Nilu. Ciężkie koła naszej terenowej toyoty deptały groby ukryte głęboko w piasku. Zbyszek był tego świadom i dlatego czuł się nieswojo. Egipcjanie za to są przyzwyczajeni i czują się z tym doskonale. Sam hotel Garden, w którym się zatrzymaliśmy we wsi stoi na starożytnej świątyni i … Czytaj dalej Dolina Nilu. Rybie ogony i złote lalki.

St Andrews, pogoda w szkocką kratkę

-Hej Jerry, jaka dziś będzie pogoda? – pytam roznoszącego pachnącą kawę właściciela B & B Castlemount. –Jak widzicie za oknem… przelotne chmury, miłe słońce – i tu nagle nabiera tempa – południowo zachodni wiatr z prędkością nie przekraczającą 11 km/h, widoczność powyżej 10 km, temperatura do 7 °C, 45 °F. Szansa na przelotny deszcz 89 %, warunki do surfu słabe z powodu niestałego wiatru. Chmury nie … Czytaj dalej St Andrews, pogoda w szkocką kratkę

Syryjska gościnność. Zaginiony Damaszek

Udało się. Jakimś dyplomatycznym cudem załapaliśmy się na lot Londyn-Damaszek, mimo dotarcia na lotnisko zaledwie pół godziny przed odlotem. My tak, walizki już nie. Byłam wściekła. Cały poprzedni wieczór szykowałam garderobę odpowiednią do zmiennej jesiennej pogody, muzułmańskich wymogów etycznych, eleganckich spotkań zawodowych, oraz wielogodzinnego zwiedzania. Do tego katalogi, pojedyncze buciory wojskowe, próbki mongolskich skór, ponieważ miałam tam spotkać potencjalnych wspólników do produkcji butów. Walizka przyprawiała … Czytaj dalej Syryjska gościnność. Zaginiony Damaszek